ARTYŚCI ULICZNI. Kim są, jak żyją i co robią na ulicy?

W tym zawodzie jest jak w korpo czy każdej innej pracy, tłumaczy uliczny artysta. Sam nie spodziewał się, że z grania na chodniku utrzyma się i zarobi więcej niż jako nauczyciel.

– Z czego innego śmieją się w Bangkoku, Abu Dhabi czy Radomiu. W Polsce słabo odbierane są żarty o pieniądzach – oznajmia Pan Ząbek (41 lat), iluzjonista i showman z Wrocławia, który właśnie poprosił eleganckiego mężczyznę z widowni o 100-złotowy banknot. Zmieszany młodzian wyjął pieniądz, a ten po chwili na oczach wszystkich zniknął z dłoni magika. Zaciekawiona publiczność wyczekuje puenty: czy galant zobaczy jeszcze swój banknot? – Mój pokaz odbył się dzięki panu. Spójrzcie państwo – nasz sponsor i bohater – Ząbek kieruje uwagę na eleganta, ale pieniędzy nie oddaje. Dopiero potem nieoczekiwanie wyjmuje je z puszki po napoju trzymanej przez dziecko w pierwszym rzędzie i wręcza właścicielowi. Na końcu występu mężczyzna „sponsor” z ostentacją wrzuca odzyskaną stówkę do kapelusza artysty. – To było do przewidzenia. Stał z atrakcyjną kobietą, pewnie zaraz szli na randkę i chciał jej zaimponować. Dlatego o pieniądze poprosiłem właśnie jego – wyjaśnia iluzjonista. – W tym fachu jest cała masa zachowań, których trzeba się nauczyć – dodaje.

Całość artykułu dostępna w "Gazeta Weekend"

Całość artykułu dostępna w "Gazeta Weekend"